Emocje, uśmiechy i sporo energii, czyli sobota na molo

Sporo ponad 500 osób pojawiło się w sobotę na starcie dwóch dystansów – Sprint i Olimpijskiego – w ramach drugiego dnia LOTTO Challenge Gdańsk powered by PGE. Było ciepło, słonecznie, ale wiatr nie ułatwiał zadania triathlonistom. Emocji na mecie nie zabrakło, szczególnie w olimpijskim wyścigu panów. Dzień zakończyła rywalizacja pań w charytatywnym biegu na 5 km.

O poranku, punktualnie o 8.00 wystartowali uczestnicy dystansu Sprint (750 metrów pływania, 20 km na rowerze i 5 km biegu). Bałtyk okazał się łaskawy i nie był tak zimny, jak choćby dwa dni wcześniej, ale fale dawały się już lekko we znaki zawodnikom.
Pierwszy z wody wyszedł Igor Mentel, kilkanaście sekund za nim spora grupka w której była świetnie płynąca kobieta – Karolina Szalast.
Rower to już popis Tymona Horstena i Agnieszki Gadomskiej. To na tym etapie wyścigu oboje zapewnili sobie zwycięstwo na tym dystansie. Równie mocno co Horsten jechał Mateusz Filipiak, ale on płynął minutę wolniej i nie potrafił dogonić zawodnika posiadającego polskie i holenderskie obywatelstwo.
Agnieszka Gadomska nie miała sobie równych na rowerze, dokładając kolejnej rywalce blisko 2 minuty. W biegu, jako jedyna pani zeszła poniżej 20 minut. Na mecie zwyciężczyni nie ukrywała łez. – To łzy szczęścia. Wracam po kontuzji, nie wiedziałam czego się spodziewać. A tutaj mam zdecydowane zwycięstwo. Jeszcze kilka tygodni temu nie byłam pewna, że uda mi się wystartować w Gdańsku – mówiła na mecie radosna zwyciężczyni. – Rower to teraz moja najmocniejsza strona. Tam zdecydowały się losy tej rywalizacji.
Na trasie biegowej Horstena mocno gonił Niemiec Mattes Kuntermann. Ale miał za duże straty po pływaniu i rowerze, by dogonić Polaka. – Wiedziałem, że na rowerze muszę zaatakować i uciec rywalom – opowiadał na mecie zwycięzca. – Samo pływanie było dość dobre, choć na przedostatniej bojce lekko się pogubiliśmy, na szczęście szybko zostało to skorygowane.

Taktycznie na końcu

Super ciekawą sytuację mieliśmy w męskiej rywalizacji na dystansie Olimpijskim. Rolling start to formuła, w której zawodnicy startowali co 10 sekund. W wynikach na żywo ciągle na prowadzeniu pojawiało się nazwisko Marcina Paszkiewicza, ale jak się okazuje, dopiero po kilku minutach… Okazuje się, że to był zabieg taktyczny. – Tak zaplanowałem, by wystartować później. Chciałem jednak by było to ok. półtorej minuty, a wyszły dwie – opowiadał na mecie ten zawodnik.
Na metę wbiegł trzeci, ale finalnie skończył drugi, choć na wirtualnym prowadzeniu znajdował się przez większość dystansu. Ostatecznie triumfował Rafał Wąsowski. – Ktoś mi raz krzyknął, że coś tam się dzieje, ale nie do końca to zrozumiałem. Dopiero na 500 metrów przed metą dostałem informację, że to Marcin jest liderem. Co wtedy się zaczęło dziać, to trudno sobie teraz wyobrazić. Ciężkie i szalone dwie minuty. A potem kolejne czekania na mecie – opowiadał już na spokojnie zwycięzca dystansu Olimpijskiego.

Wśród pań aż takich emocji w walce o pierwsze miejsce nie było. Aleksandra Grochowska ruszyła, jak po swoje. Zwiększając swoją przewagę z każdym kilometrem. – To był tak naprawdę treningowy start. Szykuję się do pełnego dystansu Challenge Roth i tutaj po prostu startowałam słuchając zaleceń i wskazówek trenera – tłumaczyła Grochowska.

S. Chmara: Wracam za rok!

Kilka minut za najlepszą panią przybiegł na metę wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki Sebastian Chmara. – Zmęczenie po mistrzostwach Europy w Rzymie dało się we znaki. A przecież triathlon to swoiste cierpienie – mówił na mecie. – Ale ważne, że ukończyłem te zawody. Z resztą rewelacyjne. Za rok na pewno wracam do Gdańska. Tu zawodnik czuje się zaopiekowany i najważniejszy. Rewelacja!

Na koniec dnia na molo w Brzeźnie pojawiło się sporo biegających pań, a to zasługa biegu na 5 km Challenge Women by Brooks. W tym biegu najważniejszy był udział, bo pieniądze z wpisowego w znacznej mierze trafiają do Pomorskiego Hospicjum dla Dzieci.
– Drogie panie pamiętajcie, by odpowiednio się uśmiechać to wręcz zapis regulaminowy – żartował na starcie spiker tego biegu.
Panie słuchały go sumiennie. Rozgrzewkę przed biegiem poprowadzili multimedalistka lekkoatletyczna Małgorzata Hołub-Kowalik oraz trener Aleksander Matusiński.

Wyniki dzisiejszych wyścigów znajdziecie TUTAJ